Piękna jesień życia

Home Wpisy Piękna jesień życia

Exemple

Piękna jesień życia


Mamy już za sobą lato, które nas w tym roku nie rozpieszczało, bo było deszczowe, chłodniejsze niż zwykle i pogodowo bardzo kapryśne. Teraz mamy jesień, słońce przypomniało sobie o nas, ale noce coraz chłodniejsze, zaś dni coraz krótsze. Na szczęście w tym roku piękną, prawdziwie polską z babim latem, przepięknymi drzewami i liśćmi w różnych odcieniach. Za chwilę opadną, niestety. Cieszmy się zatem ostatnimi pewnie pogodnymi dniami tej jesieni.

Każda pora roku ma swoje wady i zalety, lecz każda może być piękna i na swój sposób niepowtarzalna. Wszystko zależy od aury i słońca, które – mamy nadzieję – nie będzie o nas zapominać, choć listopad za pasem, a więc łatwo nie będzie. Ale damy radę i tym razem – nie poddawajmy się smutnym nastrojom.

W naszym pięknym, polskim języku słowo „jesień” ma nie tylko konotacje związane z porami roku i pogodą w naszej strefie klimatycznej. Często mówimy również o „jesieni życia” mając na uwadze ludzi, którzy wkraczają w wiek emerytalny lub ogólnie mówiąc – w okres starzenia się i schyłku życia. Aktywność zawodową mają już za sobą, dzieci odchowane, wnuki też coraz doroślejsze. Doświadczeń życiowych mają dużo i coraz więcej, a sił coraz mniej. Trzeba jakoś z tym żyć i warto byłoby starzeć się z godnością i klasą. Nie każdy to potrafi i nie każdemu starcza zdrowia i sił, by temu wyzwaniu sprostać.

Kiedy tak właściwie zaczyna się jesień życia? W jakim wieku? Trudno na to pytanie odpowiedzieć, ponieważ są ludzie, którzy mają „na liczniku” grubo ponad 70 lat i są jeszcze bardzo aktywni, twórczy, pełni werwy i chęci do życia. Jeśli tylko zdrowie dopisuje, to inwestują w siebie, bo inwestowanie w dzieci mają już za sobą. I nie trzeba bynajmniej mieć wysokiej emerytury, by żyć pogodnie, cieszyć się życiem i czuć się użytecznym w społeczeństwie czy w kościele. 

Inni ludzie z kolei są czasem o wiele młodsi, ale bardziej schorowani lub pesymistycznie nastawieni do życia i swojego wieku. Opanowuje ich nostalgia i świadomość, że już najlepsze mają za sobą, że teraz to już tylko z górki i koniec życia coraz bliżej. Pamiętam mojego znajomego, który celebrował 50. rocznicę swoich urodzin. Jest zdolnym nauczycielem akademickim i człowiekiem ze sporym dorobkiem naukowym. Jednak w dniu, kiedy przekroczył 50-tkę, czuł się nieswojo i smutno, ponieważ uważał, że szczyt jego intelektualnych możliwości ma już za sobą. Może myślał tak tylko w dniu tych jubileuszowych urodzin – mam nadzieję, bo nadal pracuje naukowo i jestem przekonany, że wiele jeszcze osiągnie w swoim życiu.

To, na ile czujemy się starzy czy młodzi, zależy nie od naszej metryki urodzenia, ale raczej od naszej mentalności i podejścia do życia. Optymiści powiadają, że prawdziwe życie zaczyna się dopiero po 50-ce, więksi optymiści zaś, że dopiero po 60-tce. I daj im Boże zdrowie! Jednak jeszcze większym optymistą był wspaniały i niezapomniany Wiesław Michnikowski, który w jednej ze swoich świetnych kreacji kabaretowych śpiewał całe lata, że „wspaniałe jest życie staruszka”. Ten wybitny aktor komediowy pozostanie w naszej pamięci jako człowiek, który przeżył piękną, złotą, polską jesień życia. Warto mu tego pozazdrościć i może choć trochę naśladować!

Jestem przekonany, że Pan Bóg pragnie, aby nasza „jesień życia” była nie tak uciążliwa i ponura, jak często myślimy. Co prawda przychodzą takie dni, które nam się nie podobają i starość nie jest łatwa dla nikogo, ale Pismo Święte uczy nas, że okres „jesieni życia” może być również błogosławiony dla człowieka i ma głębszy sens, niż nam się wydaje. Pięknie opisał to anonimowy Psalmista, który przyrównał ludzi bogobojnych i sprawiedliwych do palmy lub cedrowego drzewa i stwierdził, że „zasadzeni w domu Pana kwitną na dziedzińcach naszego Boga. Jeszcze w starości przynoszą owoc. Są pełni wigoru i świeżości” (Psalm 92,14-15).

Czytelnikom Biblii przychodzi tu pewnie na myśl Kaleb – przyjaciel Jozuego, który mając 85 lat powiedział do niego: „Wciąż jestem tak mocny jak wtedy [kiedy miał 40 lat – przyp. A.S.], kiedy wysyłał mnie Mojżesz. Siła, którą miałem wówczas, nie opuściła mnie do dziś. Nadal potrafię walczyć i doglądać swoich spraw” (Ks. Jozuego 14,11). Sądzę, że była to bardziej kwestia jego sposobu myślenia o sobie i o życiu, a nie tego, czy miał dokładnie tyle krzepy fizycznej, co 45 lat wcześniej. Bo tak jak jesień obdarza nas plonami pól i ogrodów, tak w „jesieni” naszego życia możemy także przynieść wiele dobrych owoców dla Boga i bliźnich.

Spotkałem w swoim życiu wspaniałych starszych ludzi, którzy przeżywali lub jeszcze przeżywają swoją starość z optymizmem i radością „stosowną do wieku”. Często też potrafią żartować i śmiać się ze swoich słabości, bo zachowują właściwy dystans do życia, do siebie i do starości również. A mogą tak myśleć dlatego, że dają wiarę Bożym obietnicom, że najlepsze jest jeszcze przed nimi. To nie kończąca się wieczność, gdzie nie będzie bólu, smutku, łez i śmierci (Ks. Objawienia lub Apokalipsy 21,4), gdyż „młodzieńcem będzie ten, kto umrze jako stuletni” (Ks. Izajasza 65, 20).

Ponadto tacy ludzie trzymają się również kolejnej obietnicy Pana Boga, który wspiera wiernych Mu ludzi słowami: „Ja będę was nosił do starości, aż po siwiznę Ja będę dźwigał i ratował” (Ks. Izajasza 46,4). I rzeczywiście, ludzie ufający Bogu potrafią starzeć się z godnością i optymizmem. Natomiast ludzie bez wiary i nadziei pokładanej w Bogu potrafią pomstować, narzekać i przeklinać swoją starość, są często nie do zniesienia dla innych, a także boją się panicznie śmierci, bo poza nią nie wierzą w nic. Taka „jesień życia” jest rzeczywiście ponura i beznadziejna. 

Konkluzja z tych rozważań nad życiem jest następująca: to w dużej mierze od nas samych zależy, czy nasza „jesień życia” będzie pogodna, złota i pełna nadziei, czy też będzie ponurym koszmarem nie do zniesienia. Życzę sobie i Wam, Drodzy Czytelnicy, abyśmy zachowali młodość serc i pogodę ducha. Niech to będzie nasza piękna, polska, złota jesień!

Andrzej Seweryn

andrzej.seweryn@gmail.com