Ciebie nie dotknie

Home Wpisy Ciebie nie dotknie

Exemple

Ciebie nie dotknie

Dopóki przypadki zachorowań na koronawirusa były daleko od naszych granic, dopóty czuliśmy się dość bezpiecznie i spokojnie. Ale, niestety, epidemie mają to do siebie, że się rozprzestrzeniają dość szybko, więc ta ostatnia zawitała w końcu i do naszego kraju jako nieproszony gość, a ostatnio również do naszych okolic. Nie chciałbym dodatkowo niepokoić nas i siać panikę, tylko chciałbym, abyśmy uchronili się od tej choroby, zachowując się roztropnie i odpowiedzialnie, nie lekceważąc przy tym podstawowych zaleceń dotyczącej naszej higieny i kontaktów z dużymi skupiskami ludzkimi.

Wszyscy na świecie czekają, aż liczba zachorowań zacznie spadać i powoli ta epidemia wygaśnie. Oby stało się tak jak najszybciej, bo przecież nikt z nas nie chciałby doświadczyć tego zagrożenia na własnej skórze, a i gospodarka naszego kraju i nie tylko naszego narażona jest na poważne tarapaty. Nam chrześcijanom powinno zależeć na gorliwej modlitwie o to, by Pan Bóg uwolnił ludzkość od tego poważnego zagrożenia. Oczywiście, że jest wiele innych, może bardziej jeszcze śmiercionośnych plag na naszej planecie, takich, jak zawały serca, rak, narkomania i alkoholizm, które również zbierają śmiertelne żniwo wokół nas. O wypadkach komunikacyjnych nie wspominając.

No cóż, musimy zmagać się z wieloma zagrożeniami i obawami, bo one realnie istnieją i potencjalnie grożą nam z każdej strony. Reagując na nie możemy wpaść w panikę, stracić radość życia i cieszenia się dobrym zdrowiem. Możemy też obojętnie ignorować je i śmiać się z tych zatroskanych ludzi chodzących w maseczkach po ulicach czy na lotniskach. Trzeba jednak dalej żyć, trzeba czasem podróżować i spotykać się z ludźmi, choćby w kościele czy w urzędzie, w którym ja sam dzisiaj spędziłem kilka godzin w kolejce. Na szczęście nikt nie kasłał, a kiedy mnie zadrapało w gardle na chwilę, bałem się zakasłać zbyt energicznie, by nie sprawiać dyskomfortu ludziom stojącym i siedzącym obok mnie na korytarzu w miejskim urzędzie.

Możemy jednak przyjąć jeszcze inną postawę, jednakże ma ona związek z poziomem naszej wiary w Bożą ochronę i Jego opatrzność czuwającą nad nami. Taką postawę mogą jednak przyjąć tylko ci z nas, którzy nie tylko w chwili zagrożenia, ale na co dzień ufają Bogu, któremu wierzą i w którym pokładają nadzieję we wszystkich sferach życia. Jeśli ktoś ma taką perspektywę, to łatwiej mu poradzić sobie z obawami czy lękami, które niesie ze sobą codzienne życie.

Dlatego w tych ostatnich dniach ożywają w naszych sercach teksty biblijne, które pozwalają nam wierzyć, że Pan Bóg zachowa nas również od tej tajemniczej choroby, z którą walczy dziś cały świat. Jednym z najbardziej pozytywnych i pełnych nadziei myśli jest fragment Psalmu 91, gdzie czytamy o obietnicy, która mówi, że Pan Bóg „ochroni przed zgubną zarazą. On okryje cię swoimi piórami, pod swymi skrzydłami zapewni schronienie (…). Nie dotknie cię zaraza czyhająca w ciemności ani klęska, co pustoszy w południe. Nawet jeśli u twojego boku padłby tysiąc walecznych albo dziesięć tysięcy po twej prawej stronie – ty będziesz bezpieczny” (Psalm 91,3-4.6-7).

Prawda, że piękna to obietnica? Ale pytanie brzmi: dla kogo jest dostępna i dla kogo aktualna? Początek tego Psalmu mówi wyraźnie, że te słowa nadziei są udziałem tych, którzy mieszkają pod osłoną Najwyższego i nocują w cieniu Wszechmocnego (w. 1). Słowa „mieszkać” i „nocować” lub „przebywać” – to w tym tekście poetyckim określenia opisujące trwanie człowieka w ustawicznej i bardzo bliskiej relacji ze Stwórcą. On nie jest gościem od czasu do czasu, tylko w święta czy niedzielne poranki, lecz mieszka stale z nami, dzieląc z nami naszą codzienność.

Problem w tym, że tak trudno wielu chrześcijanom utrzymać dzisiaj tak bliską więź z Bogiem. Jest bardzo wiele przyczyn takiego stanu rzeczy, ale wszystkie one wynikają z winy naszej, a nie Boga, który stale i zawsze chce być blisko swoich dzieci. Tylko czy my czujemy się Jego dziećmi, czy stale Go potrzebujemy i czy naszemu Ojcu w niebie jesteśmy stale posłuszni, pełni bojaźni i respektu przed Jego świętością? Jeśli bowiem ten nasz Bóg jest daleko od nas, a raczej my daleko od Niego, to nie mamy prawa ufać zacytowanym wcześniej obietnicom, bo On nie mieszka z nami na co dzień, jako że często nie potrzebujemy Go w naszym życiu.

Chciałoby się więc powiedzieć słowami pewnego człowieka z ewangelii, który powiedział do Jezusa: „Wierzę, pomóż niedowiarstwu memu”. Może właśnie to panoszące się coraz bardziej zagrożenie naszego zdrowia niech stanie się przyczynkiem do tego, żebyśmy przemyśleli sobie na nowo kwestię naszej wiary i zaufania do Boga, w którego ręku jest przecież nasze zdrowie i życie.

Zamiast bać się lub panikować, zamiast ignorować to zagrożenie, zweryfikujmy stan naszej chrześcijańskiej wiary i prośmy Boga o wzmocnienie nas. Przybliżmy się do Boga, a On przybliży się do nas (List Jakuba 4,8). Niech On sam weźmie nas pod swoje opiekuńcze skrzydła i uchroni od zła, które nas otacza. Pan Bóg jest ze wszech miar godny, by właśnie Jemu i tylko Jemu zaufać w kwestii naszego poczucia bezpieczeństwa. Niech chroni nas od wszelkiej zarazy – ciała i ducha!

pastor Andrzej Seweryn

(andrzej.seweryn@gmail.com)