Czas dla ludzi dobrej woli

Home Wpisy Czas dla ludzi dobrej woli

Exemple

Czas dla ludzi dobrej woli


Okres świąteczny to czas szczególny i wyjątkowy. Nie tylko ze względu na kolorowe dekoracje wokół domów czy w centrach handlowych, ale także, a może przede wszystkim dlatego, że ludzie stają się wtedy jakby trochę bardziej przyjaźni i życzliwi. W tym okresie roku zaczynamy dostrzegać innych ludzi wokół siebie, uśmiechać się do siebie i życzyć sobie wszystkiego najlepszego na zbliżające się święta. W różnych miejscach publicznych, szkołach, kościołach czy instytucjach zwykle organizowano spotkania wigilijno-kolędowe, które integrowały ludzi pracujących ze sobą i na co dzień zaganianych. W czasie takich okolicznościowych „wigilijek” czy „adwentówek” można było razem usiąść, porozmawiać, podzielić się przygotowanymi na tę okazję potrawami i po prostu poznać się bliżej. Bo prawda jest taka, że czasem mieszkamy w tym samym budynku, pracujemy w tym samym miejscu pracy lub chodzimy do tego samego kościoła, ale znamy się tylko z widzenia lub wcale.

Szkoda bardzo, że w tym roku ograniczenia epidemiologiczne pozbawią nas wielu takich,  pięknych chwil! Niestety. Niczego bowiem nie brakuje ludziom dzisiaj tak bardzo, jak autentycznych relacji, bezinteresownej życzliwości, dobrego słowa na „dzień dobry” czy też zwykłego zainteresowania tym, co aktualnie przeżywamy. Okres świąteczny pokazuje nam, że można inaczej niż zwykle żyć nie tylko obok siebie, ale ze sobą – jako rodzina ludzi dobrej woli. Mimo ograniczeń niech nie wygaśnie w nas ta niezwykła, świąteczna bliskość serc!

Tak niewiele czasem trzeba, żeby ktoś nie czuł się między innymi ludźmi osamotniony, wykluczony, napiętnowany czy pozbawiony elementarnego poczucia bezpieczeństwa. Okazuje się bowiem, że mimo zróżnicowania kulturowego, religijnego czy narodowościowego, coraz bardziej obecnego również w naszym kraju, można się pięknie różnić, a przy tym uważać naszą różnorodność za walor i wspaniałą jakość, która ubogaca i rozwija ludzi o otwartych sercach na innych. Przypominam sobie, jak siedem lat temu byłem na bankiecie bożonarodzeniowym zorganizowanym przez jeden z Kościołów chrześcijańskich koło Toronto w Kanadzie, na który zostałem zaproszony wraz z żoną. Mogliśmy tam spotkać ludzi z niemal wszystkich kontynentów świata, którzy dzielili się muzyką chrześcijańską, różnorodnie brzmiącymi kolędami oraz potrawami pochodzącymi z ich własnych i różnorodnych tradycji. W tym tyglu językowym i narodowościowym czuło się jednak bardzo miłą atmosferę i klimat, którego chcielibyśmy doświadczać nie tylko kilka czy kilkanaście dni w roku – tuż przed Świętami Bożego Narodzenia – ale częściej i dłużej. W naszym kraju również.

Zapewne w tym okresie – mimo obostrzeń – będą się odbywały różne imprezy o charakterze charytatywnym. Różne instytucje, fundacje, kościoły – przy licznym udziale oddanych swojej pasji pomagania innym wolontariuszy – będą karmić głodnych czy bezdomnych, a więc ludzi na co dzień wykluczonych i często zapomnianych. Będą też rozdawane paczki świąteczne dla dzieci, szczególnie biednych oraz dla sierot z domów dziecka i z rodzin patologicznych. Piękne to i ważne gesty świadczące o tym, że są w nas nie wykorzystane do końca pokłady ludzkiej dobroci, które ujawniają się w takim właśnie przedświątecznym czasie. Nie możemy tego zaprzestać, bo utracimy coś bardzo ważnego – ludzką wrażliwość i resztki wiary w ludzką dobroć i bezinteresowność.

Może by tak postarać się zachować ten klimat międzyludzkiej życzliwości i przenieść go na następne tygodnie i miesiące? Chodzi przecież o to, by zachować człowieczą wrażliwość i pamiętać o ewangelicznej zasadzie: „Jak byście chcieli, aby wam ludzie czynili, tak wy im czyńcie”. Wszyscy bowiem potrzebujemy szacunku, zachęty, dobroci i ciepła w tym często zbrutalizowanym i emocjonalnie chłodnym świecie, w którym żyjemy.

Kiedy oboje z żoną spacerowaliśmy po ulicy jakiś czas temu, zobaczyliśmy starszą i nieco przygarbioną panią, która ze znakiem „Stop” w ręku pomagała dzieciom z okolicznej szkoły przechodzić bezpiecznie przez przejście dla pieszych. Moja żona zwróciła się do niej ze słowami: „Podziwiamy panią, jak codziennie – mimo chłodu czy niepogody – wykonuje pani pracę, która jest bardzo ważna i potrzebna”. Byłem autentycznie wzruszony, kiedy zobaczyłem, jak jej pomarszczoną twarz rozjaśnił uśmiech, a potem usłyszałem z jej ust szczere słowo „dziękuję”.

Jako chrześcijanie winniśmy być naśladowcami Jezusa, który przychodząc na tę ziemię przyniósł ze sobą miłość Bożą, radość, pokój do ludzkich serc i wreszcie to co najważniejsze – zbawienie! Postarajmy się naśladować naszego Zbawiciela w tym, co jest w zasięgu naszych możliwości. Czasami bowiem trzeba tak niewiele dać z siebie, by kogoś podnieść na duchu i wywołać uśmiech na jego twarzy. Tego samego my również potrzebujemy. Oby spełniły się słowa Czesława Niemena, który w niezapomnianej pieśni „Dziwny jest ten świat” wierzył przed laty, że „ludzi dobrej woli jest więcej”. To od nas zależy, czy tak będzie również teraz w naszym najbliższym otoczeniu. Niech nas, ludzi dobrej woli, będzie coraz więcej – w święta i w Nowym Roku. „Chwała na wysokościach Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli” (Ew. Łukasza 2,14).

pastor Andrzej Seweryn

(andrzej.seweryn@gmail.com)