W ostatnich dniach słowo „bezpieczeństwo” wymieniane jest przez wszystkie przypadki, a wszystko przez spektakularną kłótnię, jaka rozegrała się w Gabinecie Owalnym w Białym Domu pomiędzy prezydentem i wiceprezydentem USA, a prezydentem Ukrainy. Wszystko odbyło się w obecności dziennikarzy, a przekaz poszedł w świat i wzbudził bardzo silne emocje, zarówno wśród polityków, jak również dziennikarzy oraz zwykłych obserwatorów życia publicznego w kraju i za granicą.
Staram się stronić od polityki, bo po prostu nie jestem dostatecznie kompetentny, a z drugiej strony polityka jako taka nie zajmuje wysokiej pozycji na liście moich życiowych priorytetów. Inne sprawy są dla mnie ważniejsze. Nie tylko dlatego, że jestem czynnym pastorem, ale także dlatego, że jestem świadomym chrześcijaninem, dla którego sprawy duchowe są o wiele ważniejsze niż te, którymi fascynuje się współczesny świat. Zaś wydarzenia ostatnich dni pokazały z całą wyrazistością pewną oczywistość, że polityka jest jakże często brudna i nie ma wiele wspólnego ze standardami biblijnymi, Bożymi. Ludzkość już dawno zmierza zupełnie innymi drogami, nie licząc się z wartościami, które odnajdujemy w Piśmie Świętym.
Mogliśmy się wiec przekonać po raz kolejny i tym razem bardzo brutalnie, że geopolityka rządzi się swoimi bezwzględnymi prawami, w myśl których tzw. wielcy tego świata dążą do zaspokajania swoich jakże często bardzo wygórowanych ambicji, finansowych korzyści i interesów kosztem tzw. szarych ludzi, którzy są im potrzebni tylko przy urnach wyborczych. Traktaty, umowy międzynarodowe, pakty i zobowiązania są coraz bardziej kruche i niestabilne, bo liczą się globalne strefy wpływów, koneksje superbogaczy i wykorzystywanie machiny wojennej do zbijania kapitału finansowego lub politycznego. O zabijaniu ludzi i niszczeniu dorobku innych narodów nie wspominając.
Świat stał się znowu niebywale niebezpieczny i niestabilny. Stąd kluczową frazą wszelkich debat, spotkań polityków i wszelkiego rodzaju konferencji międzynarodowych stało się pojęcie gwarancji bezpieczeństwa. Tej gwarancji oczekuje Ukraina, a także kraje europejskie, szczególnie te na wschodzie naszego kontynentu, w kontekście toczącej się wciąż krwawej wojny Ukrainy z Rosją i wciąż kruchej nadziei na osiągniecie pokoju w tej części Europy. A ten pokój leży przecież w interesie Polski i nie tylko.
Ale jak mieć to poczucie bezpieczeństwa, skoro w zgiełku opinii i politycznych kłótni coraz mnie jasne staje się określenie, kto w tej wojnie jest agresorem, a kto ofiarą. Ostatnio zaś rodzi się pytanie: to w końcu po której stronie są obecnie Stany Zjednoczone, a właściwie ich nowy prezydent i wiceprezydent? Kim właściwie dla nich jest prezydent Ukrainy i czy pytanie o brak garnituru na spotkaniu z wielkimi tego świata nie było prowokacją do tej kłótni i zerwania rozmów w sposób niespotykany wcześniej w światowej polityce? A przecież panowie powinni zasiąść do stołu w zaciszu gabinetu, bez udziału kamer i mikrofonów i w poczuciu wzajemnego poszanowania pomyśleć o prawdziwym zakończeniu tej strasznej wojny i trwałym pokoju opartym na gwarancjach bezpieczeństwa, szczególnie dla tych, którzy tyle wycierpieli i tyle stracili. Tymczasem, póki co nie ma ani gwarancji, ani perspektywy końca wojny czy choćby zawieszenia broni, a coraz bardziej pachnie mi Jałtą ….
Jak to dobrze, że prawdziwych, moich osobistych gwarancji bezpieczeństwa mogę szukać w Bogu i w Jego obietnicach, wszak Pan Jezus powiedział, że możemy się ukryć w Nim, jeżeli uwierzymy w Niego szczerze i prawdziwie jako naszego Zbawiciela. Jeśli tak się stanie, to nikt nie wydrze nas z Jego ręki oraz z ręki Jego Ojca w niebie (Ewangelia Jana 10,28-29). A skoro Jego obietnice są niewzruszone jak niebiosa, to tylko w ten sposób mogę się czuć bezpieczny bez względu na to, co wydarzy się w przyszłości w naszym kraju, w Europie i na świecie.
W tym jakże niebezpiecznym i niepewnym świecie warto mieć taką duchową kotwicę i niezłomną nadzieję, że Pan Bóg dotrzymuje słowa. Politycy zawodzą, ale On nie! A nam, chrześcijanom, wypada się modlić, by Pan Bóg miał jeszcze nad nami miłosierdzie i pozwolił nam i naszym dzieciom pożyć choć trochę we względnym spokoju, a nie czekać na III wojnę światową. Bo jeśli nie, to przyjdź, Panie Jezu i zabierz nas stąd jak najszybciej do siebie – tak jak obiecałeś w swoim Słowie. Tam, w domu Ojca, będziemy na wieki doświadczać poczucia bezpieczeństwa i ta gwarancja nigdy nie straci swojej ważności.
Andrzej Seweryn
andrzej.seweryn@gmail.com