Z pustymi rękami

Home Wpisy Z pustymi rękami

Exemple

Z pustymi rękami

Czasem śpiewamy w naszym kościele piosenkę zaczynającą się od słów: „Nie mam nic, co bym ja mógł Tobie dać, nie mam sił, by przed Tobą, Panie, stać. Puste ręce przynoszę przed Twój w niebie tron, manną z nieba nakarm duszę mą”. Musimy chyba przyznać uczciwie, że subiektywne odczucia autora tej pieśni nie są nam zupełnie obce. Jednakże w ostatnią niedzielę wygłosiłem kazanie, które zatytułowałem: „Nie przychodź do Boga z pustymi rękami”. Bo właśnie taka postawa jest właściwa i biblijna, zgodna z myślą Apostoła Pawła, który napisał: „Zachęcam was zatem, bracia, ze względu na miłosierdzie Boże, abyście oddali swoje ciała na ofiarę żywą, świętą, miłą Bogu – jako wyraz waszej rozumnej, wypływającej z głębi ducha służby” (Rz 12,1). W tym samym duchu Apostoł Piotr pisał do chrześcijan swojego pokolenia: „Wy sami jako żywe kamienie, jesteście budowani niczym duchowy dom, by być świętym kapłaństwem i składać duchowe ofiary, miłe Bogu, ze względu na Jezusa Chrystusa” (1P 2,5).

Ludzie w epoce Starego Testamentu nigdy nie przychodzili do Boga z pustymi rękami. Składali Mu regularnie kosztowne ofiary: dobrowolne, całopalne, dziękczynne, świąteczne, ofiary za grzechy (przebłagalne), z pierwszych plonów itd. Przynosili na ofiarę zwierzęta: owce, baranki, kozły lub woły, biedniejsi zaś pary synogarlic lub gołębi – najlepsze sztuki bez skazy i wad. Składali też ofiary pokarmowe: z najlepszej mąki i najlepszej oliwy.

Jako chrześcijanie dzisiaj – my też mamy przynosić Bogu ofiary, ale duchowe. Na przekór roszczeniowej postawy wielu ludzi wobec Boga dzisiaj, którzy uważają, że to Pan Bóg ma nam ciągle dawać i dawać, a do tego szybko i według naszych oczekiwań. Tym bardziej, że przecież
Pan Bóg od nas niczego nie potrzebuje – jak mniemamy. Czasem też myślimy jak autor pieśni zacytowanej na początku, że właściwie to nie mam nic, co bym mógł dać Panu Bogu. Czyżby? Czy Bóg ma nam dawać wszystko, a my Mu nie dajemy nic?

Jakie zatem duchowe ofiary powinniśmy przynosić Panu Bogu? Apostoł Paweł napisał, że winniśmy oddawać swoje ciała na żywą i świętą ofiarę, miłą Bogu (Rz 12,1), czyli wykonywać rozumną służbę wypływającą z głębi ducha. Chodzi tu o życie z pasją dla Boga. Mamy być „pełni zapału do pracy dla Pana” lub „wciąż tryskający poświęceniem w dziele Pana” (1 Kor 15,58). Czy ten nakaz odnosi się tylko do osób duchownych w Kościele? A do nas, zwykłych chrześcijan już nie?

W Liście do Hebrajczyków (13,15) czytamy, że winniśmy również składać Bogu ofiary uwielbienia i wyznawania imienia Bożego – jako owoc naszych ust, także w naszych modlitwach wdzięczności: „Niech moja modlitwa wznosi się ku Tobie jak kadzidło, me uniesione ręce potraktuj jak ofiarę wieczorną” – pisał Dawid w Psalmie 141,2. Czy składamy Bogu takie ofiary codziennie?

W kolejnym wersecie Listu do Hebrajczyków (13,16) czytamy, że dobroczynność i pomoc wzajemna – to również nasze ofiary, które podobają się Bogu, choć służą dobru naszych bliźnich. Kiedy więc wyciągamy chętnie pomocną dłoń do potrzebujących i słabych, wtedy Bóg przyjmuje to od nas jako miłą Jego sercu ofiarę.

W naszych dzisiejszych przemyśleniach nie możemy pominąć jeszcze jednego, bardzo ważnego cytatu z Psalmu 51,19, gdzie czytamy, że skruszony duch człowieka i jego serce przejęte własnym stanem – to ofiara szczególnie miła Bogu. Tak zrobił pokutujący Dawid, gdy wyznawał szczerze swoje grzechy i Pan Bóg przebaczył mu, dał mu nowe serce i przywrócił mu radość zbawienia.

Widzimy więc, że winniśmy chętnie i z radością przynosić jednak Panu Bogu duchowe ofiary, którymi są: nasze ciała oddane na służbę Bogu z zapałem i pasją, uwielbienie Boga i wyznawanie Jego imienia, modlitwy wdzięczności, dobroczynność i pomoc wzajemna, dziękczynienie, dotrzymywanie obietnic składanych Bogu, albo szczera pokuta naszych skruszonych serc.

Nie mamy więc prawa przychodzić do Boga z pustymi rękami i liczyć wyłącznie na Jego dobroć oraz nieustającą hojność! Nasz Bóg jest godny również najlepszych ofiar z naszej srony, nawet ofiary naszego życia, jeśli będzie trzeba! Pamiętajmy przy tym, że moje i twoje duchowe ofiary będą miłe Panu Bogu i przyniosą również wiele dobra innym ludziom!

Warto więc zadać sobie parę pytań: Czy przynoszę Bogu duchowe ofiary? Jeśli tak, to jakie (konkretnie) i jak często? Które z wymienionych ofiar najtrudniej mi przynieść lub nie przynoszę ich wcale? Ile jest w tobie roszczeniowego ducha w stosunku do Boga – liczysz na to, że da ci wszystko, a ty Mu nie musisz lub nie chcesz dać nic? Obyśmy mogli dziś wyznać z ręką na sercu i powiedzieć jak Psalmista w Psalmie 54,8-9a: „Z przyjemnością złożę Ci ofiary. Wywyższę Twoje imię, JHWH, bo jest dobre. Bo wyratowało mnie z wszelkiej niedoli”.