Święto Niepodległości

Home Wpisy Święto Niepodległości

Exemple

Święto Niepodległości


W tym tygodniu dzień wcześniej trafi do naszych rąk kolejny numer naszego Tygodnika, ponieważ w czwartek obchodzić będziemy Święto Niepodległości. Dzień ten wypada w bardzo niedobrym czasie, bo listopad jest zazwyczaj bardzo ponurym i chłodnym miesiącem. Poza tym sposób, w jaki ten dzień jest ostatnimi czasy obchodzony w naszym kraju, budzi w nas smutek i niesmak, a czasem wręcz oburzenie, bo na ekranach telewizorów oglądamy sceny, hasła i postawy, które z radością świętowania narodowej niepodległości mają niewiele wspólnego.

Smutno mi z tego powodu, bo nasz polski patriotyzm jest dzisiaj tak niejednoznaczny, zbrukany i rozumiany w tak skrajnie różny sposób. To ważne narodowe święto nie łączy nas Polaków, lecz dzieli i skłóca każdego roku, wzbudzając silne i konfrontacyjne emocje polityczne. Szczerze zazdroszczę więc Amerykanom, Kanadyjczykom albo Francuzom, którzy celebrują swoje narodowe święta w lipcu, gdy jest lato i często piękna pogoda. Odpalane są fajerwerki, ludzie całymi rodzinami spędzają czas pełen radości na placach, w parkach, na okolicznościowych koncertach i różnych zabawach. Te narody potrafią się cieszyć swoją niepodległością, bo to wartość wielka, godna celebrowania z godnością i dumą. Nie zapomnę takich chwil, kiedy byłem w Stanach Zjednoczonych lub w Kanadzie i mogłem cieszyć się razem z obywatelami tych krajów ich wolnością, niepodległością oraz niekłamanym patriotyzmem w czasie śpiewania narodowego hymnu czy okazywania szacunku fladze narodowej. To były bardzo wzniosłe i uroczyste chwile.

Polacy jednak przez całe wieki nie doświadczali niepodległości. Jakże burzliwe były dzieje naszej Ojczyzny przez ponad dziesięć wieków naszej państwowości, a jednocześnie chrześcijańskiej tradycji. Mieliśmy okresy chwały i potęgi naszego państwa, ale także całe dziesięciolecia, gdy przez nasz kraj przetaczały się wojny i walki z wrogami dookoła nas (XVI wiek), aż wreszcie nastały 123 lata zaborów, które w końcu zakończyły się w 1918 roku i dały nam niepodległość. Cieszyliśmy się nią nieco ponad 20 lat i nastała druga wojna światowa – pięć lat mrocznej i krwawej okupacji hitlerowskiej. Znowu zniewoleni, pokonani i zrujnowani.

Po wojnie nasza wolność i niepodległość była – mówiąc najdelikatniej – mocno dyskusyjna, by wreszcie po 1989 roku doprowadzić nas do prawdziwej wolności, otwartych granic oraz większego bezpieczeństwa i szansy na skok cywilizacyjny. Dzięki Bogu za to wszystko, co udało się nam, Polakom, osiągnąć i z tych szans dziejowych skorzystać. Nie chcielibyśmy tego nigdy utracić albo bezpowrotnie zaprzepaścić, stąd stała modlitwa o rządzących ma sens i powinna stale mobilizować nas jako chrześcijan w tym kraju. Oby mroczne okresy naszej dziejowej przeszłości nie powtórzyły się już nigdy więcej.

Pozwolę sobie zatem na nieco głębszą i duchową refleksję na temat niepodległości. Otóż w Piśmie Świętym nie znajdziemy słowa „niepodległość”. Dlaczego? Otóż w czasach Starego Testamentu Pan Bóg był i chciał być zawsze Panem swojego ludu, stąd pojęcie: teokracja, czyli władza Boga. Stwórca życzył sobie, aby Jego lud był zawsze Mu poddany oraz posłuszny i obiecywał im z tego tytułu błogosławieństwo, dostatek oraz wolność albo zwycięstwo nad wrogami. Tak więc nie używano wtedy słowa: niepodległość, bo albo lud Boży poddawał się woli Boga, albo wypowiadał Mu posłuszeństwo, co prowadziło go z kolei do niewoli egipskiej albo później babilońskiej, zniewolenia przez wrogów, klęsk na polach bitwy oraz innych przejawów Bożego gniewu.

Kiedy zaś Pan Jezus przyszedł na świat i nauczał ludzi, również nie używał słowa: niepodległość”, bo to jest termin polityczny, a nie duchowy. Jezus wyraźnie nauczał, że „każdy, kto grzeszy, jest niewolnikiem grzechu” (Ew. Jana 8,34), a potem dodał mówiąc o sobie, że „jeśli Syn [Boży] was wyzwoli, będziecie naprawdę wolni” (Ew. Jana 8,36). Wcześniej zaś wyjaśnił swoim słuchaczom ważną prawdę: „Jeśli wytrwacie w moim Słowie, to istotnie jesteście moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (Ew. Jana 8,31b-32).

W wymiarze indywidualnym i duchowym nie możemy więc mówić o naszej niepodległości rozumianej jako bycie niezależnym od kogokolwiek i czegokolwiek. Możemy za to mówić o prawdziwej duchowej wolności – czyli wyzwoleniu nas spod panowania szatana w naszym życiu, a poddaniu się naszemu Panu i Zbawicielowi z miłości i przekonania, że jest to najlepsze, co możemy w swoim życiu postanowić. Każdy, kto tego doświadcza i przekonał się, jak bogate jest życie z Bogiem, powie za Apostołem Pawłem, że „wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, ale ja nie pozwolę, by cokolwiek mną zawładnęło” (1 Kor 6,12).

To jest prawdziwa wolność, a ja rezygnuję z mojej osobistej niepodległości, bo to jest mrzonka albo prosta droga do anarchii. Wolę raczej świadomie i chętnie poddawać się swojemu Zbawicielowi. Jeśli bowiem tego nie zrobię, zapanuje nade mną szatan. „Musisz komuś służyć: może to być szatan, może być Bóg” – jak śpiewał kiedyś Bob Dylan. A więc pomyśl choć przez chwilę, komu służysz.

Andrzej Seweryn

andrzej.seweryn@gmail.com