Nadzieja czy pesymizm?

Home Wpisy Nadzieja czy pesymizm?

Exemple

Nadzieja czy pesymizm?

Przełom roku to czas, kiedy najpierw podsumowujemy ostatnie dwanaście miesięcy, a potem instynktownie patrzymy w przyszłość i zastanawiamy się, co nam przyniesie kolejny rok. Przeszłości nie da się już zmienić, natomiast przyszłość jawi się nam jako coś nieznanego, co wyrażają czyste, niezapisane jeszcze kartki w naszych nowych kalendarzach. Dlatego na początku kolejnego roku, który będziemy przeżywać na tej ziemi, jeśli oczywiście Pan Bóg nam na to pozwoli, warto pamiętać, że – jak śpiewał kiedyś Marek Grechuta – „ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy”.

Co nam przyniesie ten rok, który rozpoczęliśmy? Obawy zwykle mieszają się z nadzieją na lepsze jutro, na rok szczęśliwszy od poprzedniego. Niektórzy może powiedzą: oby tylko nie było gorzej jak jest i będą zadowoleni, jeśli – mimo że mamy rok nowy – wszystko zostanie u nich po staremu. Inni będą mieli uzasadnione lub płonne nadzieje, że będzie lepiej, spokojniej, bardziej przewidywalnie. Jeszcze inni z kolei będą szerzyć trwożne myśli, że najgorsze dopiero przed nimi i już nigdy nie będzie im w życiu lepiej. W swoich kalendarzach – jako niepoprawni pesymiści – pozmieniają nazwy miesięcy na: ryczeń, struty, obrażeń, wleczeń, aj!, nerwiec, kipiec, cierpień, drzesień, pancernik, zsiłopad i trudzień. Sprawdzą się więc znowu stare, polskie porzekadła: „każdy jest kowalem własnego losu” i „jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz”. Należy bowiem pamiętać, że wszyscy przecież jesteśmy współarchitektami naszych przyszłych dni.

Co więc jeszcze albo kto będzie miał wpływ na nasze życie w najbliższych miesiącach i latach? Może ślepy los, fatum, ciemne siły, konstelacje gwiazd, horoskopy, kaprysy naszych polityków czy nieokiełzane siły matki natury – jak myśli wielu ludzi dzisiaj? Może siać będą postrach terroryści czy omamieni alkoholem i narkotykami bezmyślni zabójcy na drogach –  nietrzeźwi lub brawurowi szaleńcy za kierownicą? Może dzięki takim, nieludzko nieodpowiedzialnym osobom, nie będziemy się nigdy czuli całkowicie bezpieczni, a myśl o przyszłości naszej i naszych dzieci czy wnuków będzie nas stale niepokoić!

Czy jest więc dla nas jakaś prawdziwa nadzieja na dobre dni, które przed nami i nie będzie to „nadzieja, która jest matką głupich”, lecz mądra i pewna nadzieja, której możemy się uchwycić? Nadzieja, która budzi optymizm i zachęca nas do życia, bo oparta jest na czymś trwałym i pewnym, lub kimś godnym całkowitego zaufania? Może jednak sam Pan Bóg będzie miał w tym wszystkim również coś do powiedzenia – jak myślą ludzie wierzący? Bo jest takie zdanie w Biblii, które daje podstawy, by tak sądzić. Oto ten cytat: „Albowiem Ja wiem, jakie myśli mam o was – mówi Pan – myśli o pokoju, a nie o niedoli, aby zgotować wam przyszłość i natchnąć nadzieją” (Jer 29,11). Choć te słowa Boga mają swój kontekst historyczny i religijny, to jednak mogą być również dla nas dzisiaj źródłem optymizmu i ufności. Sam Bóg bowiem będzie miał poważny – i co najważniejsze – pozytywny wpływ na kształt naszych przyszłych losów i życiowych doświadczeń. Jednakże pod dwoma warunkami, które są zapisane w kolejnych wersetach Pisma Świętego, a w których Pan Bóg mówi: „Gdy będziecie mnie wzywać i zanosić do mnie modły, wysłucham was. A gdy mnie będziecie szukać, znajdziecie mnie. Gdy mnie będziecie szukać całym swoim sercem” (Jer 29,12-13).

Wołanie do Stwórcy naszych losów w niewymuszonych modlitwach wypowiadanych własnymi słowami i nie tylko wtedy, „gdy trwoga to do Boga”, a także szukanie Go całym sercem – to dwa warunki, które należy spełnić, by mieć prawo spodziewać się lepszej przyszłości i mieć nadzieję, która nas nie zawiedzie. Te dwa warunki wyrażają też ludzkie pragnienie trwania w bliskiej relacji ze Stwórcą i Panem naszego istnienia. Taka postawa człowieka jest przejawem pełnego zaufania do Boga i silnego przeświadczenia, że pragnie On mojego dobra doczesnego i wiecznego, że chce mnie prowadzić drogami słusznymi i bezpiecznymi. Warto więc w Nim i tylko w Nim pokładać nadzieję na dobrą przyszłość i iść Jego drogami. Jeśli zaś nadejdą trudne dni czy bolesne doświadczenia, to lepiej będzie dla nas, gdy będziemy przeżywać je z Bogiem niż bez Niego. Bo On sam zapewnia każdego człowieka: „Wzywaj mnie w dniu niedoli, wybawię cię, a ty Mnie uwielbisz” (Psalm 50,15).

Jak patrzysz na nowy, 2018 rok? Czy pozytywnie i z nadzieją, która nie zawiedzie, bo jest zakotwiczona w Bożych obietnicach? Czy też pesymistycznie i z obawami o niepewne jutro? To też jest kwestia twojego wyboru, którego musisz świadomie dokonać. Chyba że poddasz się ogólnie panującym nastrojom, dasz wiarę horoskopom, które będą cię okłamywać, dawać złudne nadzieje lub niepokoić. Zaś oglądane w telewizji czy Internecie i zazwyczaj straszne wiadomości z całego świata (bo tylko takie są dobre – jak mówią dziennikarze) będą cię przerażać, bulwersować lub nie pozwolą ci spać spokojnie. Ja osobiście wolę jednak patrzeć w przyszłość z nadzieją i liczyć na pokój serca oraz obietnice pochodzące od mojego Stwórcy. On chce i dzisiaj zgotować nam dobrą przyszłość i natchnąć nadzieją. Trzeba tylko uwierzyć i wyznać, jak to kiedyś wyraził psalmista Dawid: „Moim szczęściem jest być blisko Boga. Pokładam w Panu, w Bogu nadzieję moją” (Psalm 73,28).

 

 

 

 

 

 

Andrzej Seweryn

                                                                                                                (andrzej.seweryn@gmail.com)