Nie utoniesz

Home Wpisy Nie utoniesz

Exemple

Nie utoniesz

Przyczyną wielu katastrof morskich w przeszłości było nadmierne przeciążenie statków, które w ekstremalnie sztormowej pogodzie nie mogły utrzymać się na powierzchni i tonęły z powodu nadmiernego ciężaru przewożonych drogą morską towarów. Dlatego też w 1875 roku brytyjski polityk o nazwisku Samuel Plimsoll przedstawił w parlamencie brytyjskim projekt ustawy nakazującej umieszczanie na kadłubach budowanych statków specjalnej linii ładunkowej, która pokazywała poziom, do jakiego mógł się zanurzyć statek obciążony ładunkiem, aby mógł bezpiecznie płynąć. Zasada ta nadal obowiązuje wszystkich budowniczych statków, wszak chodzi tu o bezpieczeństwo ruchu i transportu morskiego oraz o życie marynarzy czy pasażerów na morzach i oceanach.

Piszę o tym dzisiaj dlatego, że mamy wakacje, sezon urlopowy oraz czas, gdy korzystamy z naszych akwenów, kąpiąc się w jeziorach, rzekach czy morzu. Z pewnością nikt, kto wchodzi do wody, nie zakłada, że może utonąć, jednakże każdego roku przeraża nas statystyka utonięć, których przyczyną jest często brawura, brak wyobraźni, zwyczajna lekkomyślność lub – niestety – również alkohol albo brak dostatecznej opieki nad dziećmi ze strony ludzi dorosłych, w tym ich własnych rodziców. Dlatego nie lekceważmy wody – żywiołu, który wciąż pochłania zbyt wiele ofiar.

W naszym życiu jest podobnie jak ze statkami, które w przeszłości tonęły z powodu nadmiernego przeciążenia przewożonymi towarami. Tak samo jest z pojazdami na drogach. Kiedy są przeciążone – zarówno ciężarówki jak i auta osobowe – może dojść do awarii lub wręcz katastrofy drogowej. Dlatego też nie wolno lekceważyć takich spraw, bo konsekwencje mogą być zbyt kosztowne, a czasem wręcz tragiczne.

W naszym codziennym życiu czasami mamy również do czynienia z takimi katastrofami, które co prawda nie mają związku z wodą, ale dotyczą tego samego, tylko w sferze emocjonalnej lub duchowej. Zresztą w języku polskim mamy takie określenia, które obrazowo ilustrują takowe dramaty życiowe. Czasem do kogoś, kto brnie w ślepy zaułek bądź konsekwentnie dokonuje złych wyborów i upada moralnie, mówimy tak: „Pogrążasz się” lub „idziesz na dno, toniesz!”. W ten sposób próbujemy ostrzec kogoś, kto tragicznie przegrywa, upada i nie dostrzega tragizmu swojej sytuacji. A kiedy ktoś taki permanentnie nie chce nas słuchać, wtedy bezradni patrzymy na jego upadek i w końcu musimy stwierdzić bolesną prawdę, że ten ktoś znalazł się na samym dnie.

Bywa jednak i tak, że ktoś przeżywa jakieś traumatyczne doświadczenie życiowe, które stało się wbrew jego woli i nie z powodu jego błędnych decyzji lub braku rozwagi i mądrości. Dzieje się tak, gdy na przykład nagle spada na człowieka jak grom z jasnego nieba porażająca diagnoza: jesteś chory na nieuleczalną chorobę albo nadchodzi wiadomość o tragicznej śmierci swojego dziecka, współmałżonka czy przyjaciela. Wiele jest takich życiowych ciosów, które spadają na ludzi i obciążają ich emocjonalnie ponad miarę, powodując depresję, załamanie nerwowe czy wręcz prowadzą do myśli samobójczych. 

Takie doświadczenia nie są obce także chrześcijanom, ludziom wierzącym, a nawet biblijnym bohaterom wiary. Kiedyś Apostoł Paweł oraz Tymoteusz – jego towarzysz w podróży misyjnej – obaj ci Boży wysłannicy doświadczyli również tak trudnych i ekstremalnych sytuacji. Paweł napisał o tym w 2 Liście do Tymoteusza tak: „Byliśmy obciążeni ponad miarę i ponad siły”, przeżyliśmy „ucisk niemal nie do zniesienia” i dźwigaliśmy „ciężar ponad nasze siły”. Doszło do takiej sytuacji, że obaj z Tymoteuszem „pogodzili się już z wyrokiem śmierci” – to był już kres ich duchowej wytrzymałości. Wszystko działo się w Efezie, gdzie doznali ekstremalnie niebezpiecznego prześladowania i groził im lincz ze strony tłumu przeciwników ewangelii. Czekała ich pewna śmierć, znikła wszelka nadzieja na ocalenie. 

Czy Paweł poddał się depresji i przerażeniu? Czy wpadł w panikę? Nie! Następnie napisał: „Zdaliśmy się na Boga, który wzbudza umarłych” (2 Tym 1,8-10). I Pan Bóg nie zawiódł. „On uchronił nas od pewnej śmierci. A mamy w Nim nadzieję, że nie tylko tym razem. Liczymy, że nadal będzie nas chronił” (w. 10) – podkreślił Paweł z przekonaniem i silną wiarą w sercu!

Jeśli jako chrześcijanin pokładasz nadzieję w Bogu, to wtedy podzielisz wiarę Psalmisty Dawida, który wyznał, że „Bóg nie dopuści, by sprawiedliwy na zawsze się zachwiał, albo upadł i nigdy nie powstał” (Psalm 55,23). Pan Bóg narysował linię ładunkową na kadłubie łodzi twojego i mojego życia i zatroszczy się o to, abyś nie utonął z powodu duchowego lub emocjonalnego przeciążenia! On przecież cię stworzył i zna granice twojej wytrzymałości!

Tak to już jest, że w ekstremalnie trudnych momentach życia testowana jest moja i twoja wiara, czyli zaufanie do Boga. Dlatego też, jeśli przeżywasz coś bardzo trudnego lub bolesnego i kiedy myślisz, że już dłużej nie wytrzymasz, skorzystaj z rady Psalmisty, który napisał: „Zrzuć (albo złóż) na Pana brzemię swoje, a On cię podtrzyma” (Psalm 55,23), bo „bliski jest Pan tym, których serce jest złamane, a wybawia utrapionych na duchu” (Psalm 34,19).

Cóż byłoby warte nasze chrześcijaństwo, gdybyśmy nie ufali naszemu Bogu? Jeśli jednak jakieś grzechy lub wyrzuty sumienia ciążą ci jak kula u nogi i ciągną cię w dół, porzuć je definitywnie i nie upadaj na duchu, jeśli jest ci ciężko. Zaufaj Bogu – a wtedy nie utoniesz!

 

pastor Andrzej Seweryn

(andrzej.seweryn@gmail.com)