Podobni do drzew

Home Wpisy Podobni do drzew

Exemple

Podobni do drzew


Zabiegaliśmy o to w Urzędzie Miasta, pisząc listy z prośbami o wycięcie starodrzewu między alejką spacerową przy pomniku Krzysztofa Klenczona, a naszym historycznym budynkiem kościelnym przy ulicy Sienkiewicza. Jakaż więc była moja radość, kiedy w ubiegłym tygodniu, tuż przed rozpoczęciem sezonu lęgowego ptaków, pojawiła się wreszcie profesjonalna ekipa ludzi, którzy wycięli kilka starych drzew, które niewątpliwie zagrażały nie tylko zabytkowi, jakim jest nasz kościół, ale także przechodniom i turystom, którzy często spacerują po tej promenadzie w kierunku naszego molo i plaży miejskiej.

Pozostało jeszcze trochę innych drzew, które również należy wyciąć, ponieważ są stare, spróchniałe w środku lub na zewnątrz pni, ale również chore, ponieważ na ich konarach już dziś jest zdecydowanie za dużo jemioły, która wysysa soki z tych leciwych już drzew. Nadal będą one potencjalnym zagrożeniem dla ludzi spacerujących w ich cieniu. Dobrze, że ich miejsce zajmują młode i piękne klony, które rosną sobie i upiększają tę rekreacyjną część naszego miasta. Mam nadzieję, że jesienią lub w czasie następnej zimy będą wykonane kolejne prace w tej materii.

Bezpieczeństwo ludzi i obiektów zabytkowych jest w tym kontekście bardzo ważne. Zdajemy sobie z tego sprawę za każdym razem, kiedy przychodzi potężna wichura. Wtedy modlimy się o bezpieczeństwo ludzi oraz naszego kościelnego, zabytkowego obiektu, w którym też mieszkamy.  Zostało jeszcze jedno drzewo, które może nam zagrażać, ale mam nadzieję, że Pan Bóg uchroni nas od nieszczęścia, bo jego konary górują wysoko ponad naszymi głowami.

Dziękujemy więc Urzędowi Miasta za uwzględnienie naszych postulatów wyrażonych w pismach, które kierowaliśmy w trosce o dobro i bezpieczeństwo nas wszystkich. Dobrze bowiem reagować przed ewentualnym nieszczęściem niż wtedy, kiedy stanie się coś złego i ktoś – nie daj Boże – zginie pod walącym się w czasie burzy drzewem. Ciężar tych konarów jest bowiem wielki. Kiedy ścinano drzewa po kawałku, spadające kloce sprawiały, że trzęsła się ziemia. A co dopiero, kiedy wali się całe takie potężne drzewo!

A skoro dzisiaj o drzewach mowa, to trzeba przyznać, że w Piśmie Świętym znajdujemy wiele odniesień do drzew, nie tylko w sensie dosłownym, ale i symbolicznym. Na początku Księgi Psalmów jest mowa o człowieku pobożnym, który „nie kieruje się radą bezbożnych. Nie przesiąkł podłością grzeszników, nie zajął miejsca w gronie szyderców. A jego rozkosz to Prawo Pana – nad nim rozmyśla dniem i nocą. Będzie jak drzewo zasadzone wśród strumieni, które wyda owoc we właściwym czasie” (Psalm 1,1-3).

To piękne porównanie, bo w wielu miejscach Słowa Bożego jest mowa o ludziach, którzy powinni przynosić dobre owoce swojego bogobojnego życia. Jeśli bowiem żyją bezbożnie, to takich owoców Bogu nie przyniosą. Dlatego też pewnego razu Pan Jezus przeklął drzewo figowe, na którym nie znalazł żadnego owocu. To przejmujący obraz, który na uczniach Jezusa wywarł wielkie wrażenie (Mt 21,18-20). Wcześniej bowiem sam Jan Chrzciciel skierował do ludzi swojego pokolenia bardzo poważne słowa ostrzeżenia: „Topór dotknął już korzeni. Każde drzewo, które nie rodzi dobrego owocu, zostanie wycięte i rzucone w ogień” (Ew. Mateusza 3,10). Czy Jan mówił tu tylko o drzewach?

Dlatego też w starotestamentowej Księdze Jeremiasza czytamy słowa godne głębszego zastanowienia również i dzisiaj. Oto one: „Błogosławiony człowiek, który polega na Panu i Pan jest jego ufnością. Jest on jak drzewo zasadzone nad wodą, które nad potokiem zapuszcza swe korzenie, nie boi się nadchodzących upałów, jego liść pozostaje zielony, nie martwi się też w roku niedostatku, nie przestaje wydawać owocu” (Jer 17,7-8).

W tym biblijnym obrazie kryje się pytanie dotyczące źródeł naszych duchowych sił, motywacji i pragnień, by moje życie miało nie tylko sens i wartość dla mnie samego, ale żeby przynosiło również korzyści innym. Skąd możemy czerpać te życiodajne soki, które nadają naszemu życiu sens i zachęcają nas do wstania z łóżka każdego poranka? A kiedy dany dzień się skończy, żebyśmy mieli poczucie, że to co zrobiliśmy tego dnia, jak się zachowaliśmy i co mówiliśmy, miało dla otaczających nas ludzi jakąś głębszą wartość. Innymi słowy – przyniosłem owoc, który spodobał się mojemu Stwórcy i sprawił radość innym.

Prawda o naszym życiu jest bowiem taka, że zawsze przynosimy jakieś owoce. Mogą to być owoce słodkie, miłe i nadające się do jedzenia, ale mogą też być owoce cierpkie, gorzkie bądź zgniłe, a więc nie nadające się do jedzenia. Wszystko zależy od tego, skąd czerpiemy życiodajne soki: z czystego czy też brudnego i zatrutego źródła. Tak więc – jak zresztą nauczał sam Pan Jezus – „każde dobre drzewo wydaje dorodne owoce, a drzewo zepsute – owoc bez wartości” (Ew. Mateusza 7,17).

Warto zadać sobie dzisiaj następujące pytanie: do jakiego drzewa jestem podobny? Do uschniętego całkowicie i martwego, bez liści i owoców? A może do drzewa, które ma sporo liści, ale żadnego owocu, a w środku jest spruchniałe? A może do drzewa, które rodzi owoce cierpkie i gorzkie? Czy wreszcie do takiego, które wydaje wiele dorodnego i smacznego owocu, który mogą kosztować ludzie otaczający nas i cieszyć się tym smakiem? Chciałbym być podobnym do tego ostatniego drzewa i dlatego staram się polegać na Bogu. Od Niego też czerpię soki, które dają życie i mam nadzieję, że przynoszą słodkie owoce.

Andrzej Seweryn

andrzej.seweryn@gmail.com