Sto lat

Home Wpisy Sto lat

Exemple

Sto lat

Tak się jakoś złożyło, że ostatnio mam do czynienia z ludźmi sędziwymi. Właśnie wróciliśmy z żoną z pogrzebu jej cioci, która przeżyła 89 lat. Kilka tygodni temu moja teściowa obchodziła swoje 88. urodziny. Z kolei inna moja znajoma seniorka z Warszawy w zeszłym tygodniu skończyła 98 lat i do setki brakuje jej już tylko dwa lata. Życzyć jej „sto lat” jest więc wysoce niestosowne, choć ostatnio podupadła nieco na zdrowiu, zaczyna powoli tracić pełną kontrolę nad tym, co dzieje się wokół niej, bo chwilami nie poznaje już swoich dobrych znajomych. Sama wyznała zresztą swojemu synowi, że jej mózg jest jak śmietana, bo zaczyna ją zawodzić. Są to dla mnie ważne wiadomości, bo już jakiś czas temu umówiła się ze mną, że ją pochowam jako pastor, do którego ma w tej kwestii największe zaufanie. Postaram się ją namówić, żeby się nie śpieszyła odejść z tej ziemi i poczekała chociaż do wiosny, kiedy pogoda będzie o wiele przyjemniejsza.

Gdy spotkałem się ostatnio z moimi znajomymi Anną i Andrzejem, usłyszałem od nich, że ich mama ma na liczniku już 102 lata, zaś ojciec znajomego pastora też dociąga do dziewięćdziesiątki. Niegdyś młodzi i pełni werwy ludzie, których znałem i z którymi współpracowałem, w tym roku osiągną pułap 80 lat. Wyraźnie widać, że naprawdę ludzie żyją dzisiaj dłużej, niż jeszcze kilka dekad wcześniej. I co ważne, dzisiejsi emeryci zachowują świeżość, fizyczną i psychiczną kondycję o wiele dłużej, niż ich poprzednicy. Są aktywni życiowo i zawodowo, a ich doświadczenie i dłuższa, życiowa perspektywa to ich bezcenne wartości i walory. Tak więc nasi seniorzy nie nadają się dzisiaj tylko do pilnowania wnuków czy wyprowadzania psów swoich dorosłych już dzieci, a czasem i wnuków.

I co tu gadać, czas pędzi niemiłosiernie, licznik nam wszystkim bije równo i sprawiedliwie. Kiedy w ostatnią niedzielę miałem przywilej wygłosić kazanie w Pierwszym Zborze Kościoła Chrześcijan Baptystów w Warszawie, zauważyłem, że wciąż ubywa tych, których znałem wcześniej, a szczególnie tych, którzy byli członami tego zboru w latach 70. ubiegłego wieku, kiedy jako młody student mogłem uczestniczyć w życiu duchowym tej wspólnoty. Teraz widać wielu młodych ludzi z nowego pokolenia, którzy sprawiają, że to dzisiaj zupełnie inna, odmłodzona wspólnota ludzi wierzących w stołecznym mieście Warszawie. I chwała za to Panu Bogu.

No cóż, taka już jest kolej rzeczy. Pokolenia mijają, generacje wymieniają się. Kiedyś to my, młodzi i piękni, zastępowaliśmy tych, którzy schodzili z życiowej sceny. Tyle tylko, że tamci seniorzy mieli po 65 lub 70 lat i już odstawialiśmy ich na boczne tory, bo przecież oni byli wtedy tacy starzy! A dzisiaj? Nasz stan umysłu każe nam krzyczeć z naciskiem, że Pesel to straszny kłamca, a my czujemy się wciąż młodzi i pełni sił, przez co rządzący i urzędnicy ZUS-u nie mogą spać spokojnie.

Kiedy więc będziemy życzyć naszym kolejnym solenizantom lub jubilatom „sto lat”, uważajmy na to, czy przypadkiem nie podnieść tego standardu do „stu dwudziestu lat”, bo stulatków wciąż przybywa. Z drugiej jednak strony, kiedy ktoś jest schorowany i słaby, a takich ludzi jest przecież chyba więcej niż tych zdrowych i pełnych wigoru mimo upływu ich lat, to chyba nie będzie sobie życzył stu czy tym bardziej stu dwudziestu lat, bo życie obłożnie chorych i niedołężnych ludzi jest wielką udręką i ogromnym wysiłkiem nie do pozazdroszczenia.