Wakacje po chrześcijańsku

Home Wpisy Wakacje po chrześcijańsku

Exemple

Wakacje po chrześcijańsku

Okres wakacji i urlopów sprzyja spotkaniom po latach z kolegami i przyjaciółmi, których spotykamy przypadkowo, a czasem po prostu umawiamy się i zapraszamy do swoich włości. Tak było w moim przypadku, kiedy nie tak dawno spotkałem się ze starym przyjacielem ze Śląska, z którym przed wieloma laty spędzaliśmy wakacje na letnich obozach chrześcijańskich dla młodzieży organizowanych co roku przez nasz Kościół Baptystyczny. Ach, cóż to były za czasy! Wspominaliśmy imiona naszych wspólnych przyjaciół oraz różne przygody i przeżycia, które towarzyszyły nam w czasie naszych wspólnie spędzanych wakacji.

Trzymałem sztamę z tą ekipą śląskiej młodzieży, czasem po obozach zapraszałem ich do naszego rodzinnego domu, bo chcieliśmy dłużej być ze sobą i delektować się urokami wakacji.

Nie mieliśmy wtedy telefonów komórkowych, więc gadało się do późna w nocy przy ognisku, śpiewaliśmy z gitarą młodzieżowe przeboje muzyki chrześcijańskiej. Nie było alkoholu, narkotyków, papierosów i niemoralnych igraszek, bo mimo że byliśmy młodzi, to jednak każde z nas świadomie wybrało życie z Bogiem i jako młodzi chrześcijanie delektowaliśmy się żywą więzią z Bogiem oraz ze sobą nawzajem.

Czytaliśmy i rozważaliśmy wspólnie Słowo Boże, uczyliśmy się żyć godnie i po Bożemu na co dzień i był to bardzo ważny okres w naszym życiu, gdy umacniały się fundamenty naszej chrześcijańskiej wiary. Każdy z nas miał w rękach swój egzemplarz Pisma Świętego i kiedy w czasie lektury odkrywaliśmy wspaniałe wersety przystające do realiów naszego życia, wtedy podkreślaliśmy je i dzieliliśmy się podekscytowani tym, jak te inspiracje z Biblii rozgrzewały nasze serca i motywowały nas do służenia Bogu w przyszłości. Potem pozakładaliśmy rodziny, więzi trochę się rozluźniły, bo przyszły na świat nasze dzieci. Przestaliśmy być młodzieżą, a staliśmy się ludźmi dorosłymi.

Kiedy więc po latach spotykamy się przypadkowo albo na różnych kościelnych uroczystościach, wtedy zdajmy sobie mocno sprawę z tego, jak te wakacyjne obozy i chrześcijańskie formy spędzania czasu ukształtowały naszą duchowość i dziś cieszymy się kiedy odkrywamy, jak życie z Bogiem zapoczątkowane w młodości i nierzadko w czasie letnich obozów przynosi dzisiaj wspaniałe owoce. Wiele naszych małżeństw (choć nie wszystkie oczywiście) trwa nadal i prześcigamy się na Facebook’u wiadomościami, ile to wspólnych, szczęśliwych lat mamy już za sobą. Szczęśliwych między innymi dlatego, że nasze małżeństwa zawieraliśmy jako świadomie wierzący ludzie i liczyliśmy na stałą obecność Pana Boga w naszych małżeństwach i rodzinach. Tak będzie i w naszym przypadku, bo jeszcze w tym miesiącu będziemy celebrować z żoną 45. rocznicę naszego ślubu.

A ponieważ każdego lata jako młodzi ludzie spędzaliśmy czas na chrześcijańskich obozach młodzieżowych, dopilnowaliśmy później jako rodzice, żeby również nasze dzieci spędzały w ten sam sposób swoje wakacje. One również poznawały swoich przyjaciół z różnych stron Polski, chętnie jeździły na te chrześcijańskie spotkania, doświadczały radości życia z Bogiem, potem nawracały się i wchodziły w dorosłe życie już jako ludzie wierzący. Piszę o tym również dlatego, że właśnie dzisiaj nasza córka i jeden z naszych synów obchodzą swoje urodziny, a pojutrze najstarszy syn również będzie celebrował rocznicę przyjścia na świat. Posyłaliśmy nasze pociechy na obozy dla dzieci, a później obozy i konferencje młodzieżowe, a czyniliśmy to rozmyślnie po to, by wzrastały w chrześcijańskim towarzystwie i uczyły się żyć godnie i zgodnie z Bożymi zasadami. Kiedy więc spotkaliśmy się z nimi w ostatni weekend, byliśmy po raz kolejny wdzięczni Panu Bogu, że On nadal ich prowadzi, strzeże od zła i pomaga im żyć jako ludziom wierzącym. Jesteśmy z nich dumni, choć są już dorośli, cieszymy się ich radościami, a ich smutki są naszą rodzicielską troską i przedmiotem naszych modlitw, które zanosimy za nich każdego dnia.

Nie dziw więc, że i nasza wnuczka za kilka dni rozpocznie swój kolejny obóz wakacyjny, na który wybiera się ze swoją przyjaciółką. Gdzie? Oczywiście, do naszego Ośrodka Katechetycznego w Świętajnie, który co roku gości dzieci i młodzież z całego kraju. Jeden turnus mamy już za sobą, a powadziła go nasza stara znajoma z Białegostoku, gdzie w latach 80. ub. wieku byliśmy rodziną pastorską w kościele baptystycznym. Znowu odżyły wspomnienia wspólnej pracy także na obozach dziecięcych w ośrodku w Narewce na Podlasiu, gdzie dzieci poznawały Boga na lekcjach biblijnych, spędzały czas i doświadczały wspólnych zabaw i przygód, których nie brakowało – zarówno latem jak i zimą – w czasie naszych pamiętnych zimowisk.

Nie bez znaczenia pozostaje zatem pytanie, w jaki sposób spędzamy czas urlopów i wakacyjnej laby? Czy jest to wypoczynek godny chrześcijan, wszak podobno żyjemy w chrześcijańskim kraju, czy też czas spędzany byle jak, bez żadnych zahamowań moralnych, w strumieniach alkoholu i opowiadaniu sprośnych kawałów przy dźwiękach świeckiej, nierzadko infantylnej muzyki, która nie pozwala nam wyciszyć się i odpocząć godnie, bez wyrzutów sumienia. Warto pomyśleć o tym nie tylko w odniesieniu do nas samych, ale także w odniesieniu do naszych dzieci i wnuków.

Spędzajmy więc nasze wakacje i urlopy po Bożemu!

Andrzej Seweryn

andrzej.seweryn@gmail.com